Ten teatr od dawna dba o to, by pióra recenzentów żywiej się poruszały. Kiedyś, przed wojną, na premierze "Wieczoru Trzech Króli", wystąpiło trzech zalanych w sztok aktorów. Jeden z nich każdą kwestią zaczynał od: "tiepier ja". Zdesperowany reżyser, Karol Borowski, wyszedł wreszcie przed kurtynę i oznajmił publiczności, iż z powodu choroby aktora odwołuje się przedstawienie. Nazajutrz ukazała się recenzja Antoniego Słonimskiego, który zachwycał się aktorami pełnymi wdzięku, lekkości i finezji oraz oburzał nieobyczajnym reżyserem, który w pijanym stanie przerwał niespodziewanie spektakl. I oto przed tygodniem, podczas drugiej z kolei premiery (a dlaczego drugiej, za chwilę) spada raptem kurtyna, na proscenium wychodzi Karol Borowski, nie, przepraszam, wchodzi dyr. Andrzej Krasicki i powiada publiczności, że Bronisław Pawlik źle się poczuł i spektakl musi być na jakiś czas zatrzymany. Mróz powiał po widowni.
Tytuł oryginalny
Faust i Trędowata
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 30