W tym smutnym i dziwnym spektaklu medialnym najbardziej mi żal samego ministra. Mam wrażenie, że pan profesor nie widzi ani nie słyszy siebie. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że kompromituje swój urząd nieskutecznością żądań i gróźb, zamykając sobie drogę pertraktacji i kompromisów - pisze Tadeusz Sobolewski w Gazecie Wyborczej.
Niemal każdy dzień przynosi szokujące wypowiedzi nowego ministra kultury i wicepremiera Piotra Glińskiego. Minister żąda, zakazuje, grozi - wytacza wojnę teatrom i dziennikarzom, wystawia stopnie stacjom telewizyjnym, dyktuje, jakie filmy mają powstać "z inicjatywy rządu" Jak tak dalej pójdzie, będziemy mieli w Polsce prawdziwą rewolucję kulturalną. Zaczną powstawać filmy "rozsławiające polską historię" (martyrologia?), spektakle "bez pornografii" (nowy Kodeks Haysa?) i programy publicystyczne, w których politykom nie będzie wolno przerywać niewygodnym pytaniem. W tym smutnym i dziwnym spektaklu medialnym najbardziej mi żal samego ministra. Mam wrażenie, że pan profesor nie widzi ani nie słyszy siebie. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że kompromituje swój urząd nieskutecznością żądań i gróźb, zamykając sobie drogę pertraktacji i kompromisów. Rozpoczął swoją polityczną drogę fatalnie. A historia Polski pokazuje, że nawet przy dyktaturz