"Przygody Barona Münchhausena" w reż. Michała Piotrowskiego w Teatrze Gry i Ludzie w Katowicach. Pisze Łukasz Gamrot.
Czy Michał Piotrowski jest prawiczkiem? Podczas oglądania spektaklu pytanie to krążyło nieustannie po mojej głowie. Broń boże nie jestem zainteresowany życiem seksualnym młodego reżysera, miałem bardziej na myśli jego dziewictwo reżyserskie. Odpowiedź na to pytanie będzie kluczowa, jeżeli chodzi o moje podejście do oceny zaproponowanych treści. Z jednej strony miałem wątpliwą przyjemność oglądać "Pęto", które w swojej świętej niewinności Piotrowski popełnił, a co może świadczyć o tym, że teraz już powinien wiedzieć, w jaki sposób posługiwać się swoim jurnym narządem rozrodczym (mam na myśli mózg rzecz jasna). Inną sprawą jest to, że nikt, kto miał okazję spróbować swoich sił zaledwie drugi raz podczas jakiejkolwiek "aktywności" psychofizycznej, nie rzuci kamieniem - kto nie próbował jako szczeniak wyjeść resztek z żołądka swoim językiem tej naiwnej, która zechciała przekazać swoje wargi niewprawionemu amatorowi erotyczn