"Zbrodnia i kara" w reż. Krzysztof Babickiego w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
Krzysztof Babicki, inscenizując "Zbrodnię i karę" w Teatrze im. Osterwy w Lublinie, nie skupił się jak większość reżyserów na starciu Raskolnikow - Porfiry. Zachował wielowątkowość powieści Dostojewskiego. Nie umieścił też akcji w konkretnym czasie. Sędzia Porfiry często bywa odbierany jako sumienie Raskolnikowa. W inscenizacji Babickiego widać to szczególnie wyraźnie. Obserwujemy pojedynek dwóch niespełnionych prawników: Raskolnikowa, który nie ukończył studiów, i Porfirego, który bardzo idealistycznie podchodził do nauki, a po kilku latach pracy poczuł się całkowicie bezradny i bezbronny. Zrozumiał, że nie jest w stanie nie tylko zmienić świata, ale nawet jednego człowieka. W ustach Porfirego (ciekawa rola Szymona Sędrowskiego) słowa: "Mam 35 lat, jestem człowiekiem skończonym", brzmią skrajnie przejmująco. Sumieniem Raskolnikowa jest też w jakimś sensie Swidrygajłow. To kolejna świetna rola Krzysztofa Olchawy. Gra mężczyzn�