Do Warszawy zjechał na cykl występów Wrocławski Teatr Pantomimy. Kiedy był akurat przed rokiem w czerwcu 1975, w składzie dolnośląskiej Panoramy XXX-lecia, zaprezentował nie najbardziej udaną błazenadę mimiczną "Menażeria cesarzowej Fillssy", co pokwitowałem na tych łamach dość cierpko. Aliści Henryk Tomaszewski, założyciel i bodaj jedyny autor scenariuszy oraz układów sławnej Pantomimy jest indywidualnością zbyt intelektualnie ruchliwą, żeby pozwalać krytyce na zostawanie dłużej w jednym o sobie mniemaniu. Teraz przywiózł późniejszy o dwa lata, a w pełnej kolejności XIII z rzędu program swego teatru, pt. "Przyjeżdżam jutro", inspirowany "Bachantkami" Eurypidesa i... "Teoremą" Pier Paola Pasoliniego. Cóż za fascynujący spektakl! Ten okrzyk wyrwał mi się spontanicznie, chociaż widowisko nie nasuwa oceny jednoznacznej. Przeciwnie: jest kontrowersyjne, co się zowie, i może być sądzone w sposób potrójnie różny. Zależnie od tego, cz
Tytuł oryginalny
Fascynacje, frustracje, deliberacje
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 26