"O co biega?" Philipa Kinga w reżyserii Tomasza Podsiadłego Centrum Kultury w Gdyni na Scenie Letniej. Pisze Henryk Tronowicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
O farsie scenicznej "O co biega?" Philipa Kinga ktoś powie: ramota. Ktoś doda: ramota wymagająca anielskiej cierpliwości do angielskiego poczucia humoru. Lecz to nie jest tak, że w tej sztuce nie wiadomo, o co biega. Wiadomo to dobrze. Główny motyw utworu przewija się w podtekstach natury freudowskiej. Biskup nie biskup, pastor nie pastor: żaden z nich nie zachowuje obojętności na widok Idy, służącej na plebanii i zgrabnej kokietki. A z kolei Penelopa, żona wielebnego pastora Toopa, wyznaje: "Czasami zapominam, że jestem żoną pastora, i zachowuję się jak zwykły człowiek". Farsę Kinga obejrzałem w minioną sobotę na premierowym przedstawieniu Scenie Letniej w Gdyni Orłowie. Powiem od razu - nie wyszedłem z tej premiery rozczarowany, mimo że nie sposób ukryć, iż to komedia omyłek w dawnym stareńkim stylu. Okazuje się natomiast, że zręczny reżyser, dysponujący utalentowanym zespołem aktorskim, może tchnąć w ramotę życie nowe. I tak się stało