Atak pierwszy nastąpił tuż przy drzwiach wejściowych. Bileter wsunął mi do ręki kolorowy folder. Otworzyłam torebkę. Powstrzymał mnie. - Nie, niech Pani nie płaci, to nie program, to reklama sponsora. Z folderu wynikało, że dobroczyńcy robią w drewnie: Kredens Maurycy II... Zestaw gabinetowy Chiew... Atak drugi nastąpił po zakupieniu prawdziwego programu. Szukając wiadomości o autorze sztuki natknęłam się na triumfalny nagłówek: Meble, z których Polska jest dumna, a na obrazku kościółkowe paskudztwa z witrynkami. Przewróciłam nerwowo kartkę. Jest! Obsada "Farsy z ograniczoną odpowiedzialnością". Na sąsiedniej stronie zamieszczona została fotografia, a na niej telefon, popielniczka z petami, szklanka z niedopitą kawą, okładka czasopisma z półgołą kobitką i różowe majtki. Było to komiksowe streszczenie sztuki. Znowu odwróciłam kartkę: ściana reklam i tekst Tadeusza {#os#7260}Nyczka{/#} "Zawistowski i dlaczego". Władysław
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa nr 57