"Jeszcze jeden do puli?!" w reż. Tomasza Dutkiewicza w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Agnieszka Michalak w Dzienniku.
"Jeszcze jeden do puli?!" w łódzkim Teatrze Powszechnym po raz kolejny udowadnia, że nawet jeżeli sztuka odniosła sukces na Zachodzie, w Polsce stoi na straconej pozycji. Ludzie uwielbiają komedie i farsy. Widać to, kiedy czekają na chwile, w których pękną ze śmiechu, wycierając mokre od łez oczy. Potem głośno komentują, co widzieli na scenie, czasami rzucają odpowiednie hasła, by po raz kolejny zrywać boki. W łódzkim Teatrze Powszechnym tego zabrakło. Reżyser Tomasz Dutkiewicz nie wykorzystał możliwości dobrze napisanego tekstu "Jeszcze jeden do puli?! " mistrza gatunku Raya Cooneya (autora "Mayday") i Tony'ego Hiltona. Zabrakło brawury i rozmachu. To, co powinno być śmieszne, bywało żałosne. To, co miało zaskakiwać, było oczywiste. Zaczęło się nerwowo. Kiedy kurtyna się podniosła i odsłoniła gustownie urządzony salon, rozległ się dzwonek. Przeraźliwie głośny. Potem kolejny i jeszcze następny. Za chwilę okazało się, że dzwonek mi