"Mayday" Raya Cooneya w reż. Zdzisława Derebeckiego w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Pisze Maja Ignasiak w Tygodniku Koszalińskim Miasto.
Śmiech jest najlepszym darem, jaki człowiek może ofiarować drugiemu człowiekowi - powiedział dyrektor Bałtyckiego Teatru Dramatycznego Zdzisław Derebecki przed najnowszą premierą. Powiedział i wcielił w czyn. "Mayday" Raya Cooneya w jego reżyserii sprawia, że publiczność parska, chichocze, zanosi się, a nawet wyje. Wszystko to sprawia seria omyłek i nieporozumień, rozpisana na ośmioro aktorów, troje drzwi i dwa telefony. Stacjonarne. Nie ma chyba sceny, na której farsa "Mayday" nie byłaby zagrana choć raz. Bałtycki Teatr Dramatyczny gościł wystawiające ją inne polskie teatry; sam też przygotował ją pierwszy raz już dwadzieścia lat temu. "Mayday" należy do młodszych z wielkiej kolekcji ponadczasowych angielskich fars. Powstała jednakże przed epoką telefonów komórkowych i zarazem epoką politycznej poprawności, zgodnie z którą mężczyźnie uwłacza podejrzenie go o homoseksualność, a używanie słów "pedał" i "ciota" jest w ogóle