Słowa, które chciałem dziś zapisać, nie są recenzją z najnowszej premiery wyreżyserowanej przez Andrzeja Rozhina. Są to słowa komentarza do przedstawienia, które jest czymś więcej niż tylko przedstawieniem. Może budowanym w pośpiechu posłaniem inscenizatora i reżysera, może komentarzem do dość podłej atmosfery, jaka wytworzyła się ostatnio wokół teatru miejskiego, może protestem przeciw intrygom, które w naszym miasteczku udają troskę o dobro powszechne? A może wołaniem o przestrzeganie zasad nowej moralności, której strzeże Madonna wpięta w klapę Wałęsy, o przestrzeganie porządku prawnego i boskiego, ekonomicznego i duchownego? Istnienie teatru rządzi się takimi samymi prawami jak istnienie społeczeństwa. I w przypadku teatru może troszczyć się trzeba o aktorów, publiczność i ich przymierze, niż liczyć, z iłu cegieł i pustaków zbudowano nowe garderoby w podwórku naprzeciw antykwariatu Marka Gacki? Zresztą sam już nie wiem. Gdy
Źródło:
Materiał nadesłany
Magazyn Lubelski 14 (101)/92