- Czytam bardzo wiele tekstów. Jestem przekonany, że kiedy farsa czy komedia rozbawi mnie podczas lektury, jest to tekst najwyższego lotu. A dodam, że rozśmieszyć mnie jest bardzo trudno - rozmowa ze Zdzisławem Derebeckim, dyrektorem Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie, reżyserem farsy "Mayday", której premiera już w sobotę.
Początek nowego roku to czas planów, ale i życzeń. Czego życzy Pan tym. którzy w teatrze są najważniejsi, waszym widzom? - Przede wszystkim tego, żeby w naszym teatrze czuli się wspaniale, a sztuki, które dla nich przygotowujemy, podobały się. Życzę widzom, by wraz z nami zarówno bawili się, przeżywali, jak też mieli czas na refleksję i dostrzegli w naszych spektaklach asumpt do rozmyślań na temat kondycji ich osobiście, człowieka, Polski, ale i świata. Myślę, że spektakle, które zaproponujemy w tym roku, do tego właśnie skłonią. Ale na początek lekka, idealna na karnawał propozycja. Spektakl "Mayday", jedna z najlepszych komedii autorstwa Raya Cooneya. Wybrał Pan ten tytuł, choć przyznał Pan, że żadnej z licznych realizacji polskich teatrów Pan nie widział. - Za to czytam bardzo wiele tekstów. Jestem przekonany, że kiedy farsa czy komedia rozbawi mnie podczas lektury, jest to tekst najwyższego lotu. A dodam, że rozśmieszyć mn