EN

19.02.1991 Wersja do druku

Farsa, ale jaka!

W podtytule: "teologiczna", w treści błyskotliwie napisana, mądra mądrością autora, dla którego Talmud i Pismo Święte są nieprzebranym źródłem refleksji, zasadą poznawania człowieka i spraw człowieczych. Wedle autora "farsa teologiczna" ma pokazać różne rodzaje miłości: niebiańską, erotyczną i seksualną, nakazując przy tym, w sposób już zupełnie jednoznaczny, kochać nieprzyjaciół swoich jak siebie samego.

W realizacji ZYGMUNTA WOJDANA przesłanie to zostało przekazane z pietyzmem, erotyką, aczkolwiek śmiała (w przedstawieniu występuje naga dziewczyna), to dyskretnie wysublimowana. Prowadzi ten niezwykły spektakl dwójka aktorów: WŁODZIMIERZ MANCEWICZ (Herzl) i ANDRZEJ IWIŃSKI (Lobkowitz). Niestety, prowadzą do czasu, to jest do przerwy. Ich wyrafinowany, cięty, dowcipny i dyskretny zarazem dialog trzyma widzów w napięciu, każe myśleć budzi głębszą refleksję. Bywa, że nie są to odkrycia ("Najgorsi głupcy to uczeni głupcy'', " Zanim zaczniesz pożądać żonę bliźniego swego sprawdź, czy nie ma owłosionych nóg"), ale nad łagodnym pouczeniem - "Jeżeli nie masz szacunku dla swoich rodziców, zadzwoń do nich przynajmniej raz w tygodniu" - trzeba się, szczególnie dzisiaj, zastanowić. Niezwykła jest sceneria zdarzeń. KAROL JABŁOŃSKI zaaranżował wnętrze domu noclegowego dla włóczęgów i bezdomnych na dworcu kolejowym w sposób idealnie plastyczny

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Farsa, ale jaka!

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Ludu nr 42

Autor:

Stanisław Mijas

Data:

19.02.1991

Realizacje repertuarowe