TO BYŁ szczęśliwy pomysł: dać w Teatrze Telewizji "FANTAZEGO" na otwarcie sezonu 1971/72 i powierzyć reżyserię Gustawowi Holoubkowi. Powstało piękne i mądre przedstawienie (4 X). Piękne - szlachetną prostotą (bez cienia emfazy), z jaką wszyscy aktorzy mówili wiersz Słowackiego. Przecież gdyby nawet nie było w sztuce innych piękności, pozą krystalicznie czystą muzyką tych strof - można było słuchać a słuchać... Mądre - konsekwentnie przeprowadzoną koncepcją reżyserską, nadającą poematowi kształt tragikomedii. A przecież jak w żadnym chyba dziele Słowackiego, tu właśnie ironiczne skrzywienie ust często przerywają wybuchy gorzkiego, suchego jak kaszel śmiechu. "Patrz, jakich komików wydaje Polska. Aż do grobu śmieszą...". Być może właśnie ów ton komediowy, zatrącający momentami o farsę, który pojawił się na zasadzie kontrapunktu w sytuacjach "nie do śmiechu", szczególnie zbliży tą inscenizację do widza współczesnego.
Źródło:
Materiał nadesłany
Data:
04.10.1971