EN

28.02.2007 Wersja do druku

Fajna babka i trzy figurki z papieru

Problem, na którym oparta jest akcja "Grubej świni", jest mocno nadmuchany. On poznaje ją, zostają parą, ale jemu dokuczają koledzy z pracy, bo ona jest tęższa niż ustawa przewiduje, więc się rozstają. Intryga jest tak głęboka, że aktorzy nie mają jak grać, a broni się tylko Milena Lisiecka - o "Grubej świni" w reż. Krzysztofa Rekowskiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie pisze Katarzyna Zielińska z Nowej Siły Krytycznej.

Reżysera Krzysztofa Rekowskiego ciągnie do tekstów prostych jak budowa cepa. "Urojenia" Pawła Jurka, "Agata szuka pracy" Dany Łukasińskiej Teraz, po premierze "Grubej świni" w Teatrze Powszechnym, poprzednie spektakle wydają mi się szczytem wyrafinowania oraz wiernym zwierciadłem rzeczywistości. Być może żyję w jakimś idealnym świecie, ale nie wydaje mi się, żeby dorośli ludzie naprawdę mogli mieć problemy, jakie pokazuje dramat LaBute'a. Oglądając jego inscenizację w Powszechnym, miałam wrażenie, że patrzę raczej na gimnazjalistów poprzebieranych w świetnie skrojone, szare korporacyjne mundurki. Z Milenką nikt się nie bawi, bo jest gruba, a tej presji kolegów z klasy nie jest w stanie się oprzeć uczeń trochę bardziej od nich wrażliwy, wieczny chłopiec Rafał Królikowski. Jeżeli "Gruba świnia" przedstawia w ogóle jakąś kwestię w sposób wiarygodny, to właśnie taką, że jest coraz więcej chłopców, którzy nie chcą stać się mężczy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Katarzyna Zielińska

Data:

28.02.2007

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe