EN

16.03.1975 Wersja do druku

F.Z.K. zobaczył

BIAŁE MAŁŻEŃSTWO Tadeusza Różewicza w Teatrze Małym.

Nawet program zaróżowił się ze wstydu... Groteskę Różewicza zagrano w stylu realistycznej celebry. Parodystyczne kwestie aktorzy wypowiadają najzupełniej serio. Śmiech ustąpił miejsca rechotowi. Tempo zamiera jak puls konającego. Trochę ożywienia wnosi stripteaserka. Dzięki niej sztuka idzie nadkompletami. Decyduje rachunek ekonomiczny. To, co w "Kongresowej czy w "Kaukaskiej" kosztuje kilkaset złotych, tu można zobaczyć za kilkadziesiąt. Mimo udziału gołej panienki spektakl jest pruderyjny i cnotliwy. Wysiłki reżysera (T. Minc) przypominają kogoś, kto cierpliwie przykleja listki figowe. W tekście sztuki jedną z bohaterek co chwila straszą fallusy. Bianka musi je widzieć: inaczej nie ma tej postaci. Reżyser zadbał, żeby nic nie wystawało. Na scenie Teatru Małego straszy jedynie nuda. Wierzyć się nie chce, że ten sam reżyser w tym samym teatrze tak interesująco przypomniał "Kartotekę". Tym razem rozminął się z intencjami autora. Może t

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

F.Z.K. zobaczył

Źródło:

Materiał nadesłany

Szpilki

Autor:

F.Z.K.

Data:

16.03.1975

Realizacje repertuarowe