"Łucja z Lammermooru" w reż. Michała Znanieckiego w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Józef Kański w Ruchu Muzycznym.
Nie tak dawno cytowałem na tych łamach głosy ludzi profesjonalnie zajmujących się organizowaniem przedstawień operowych w różnych krajach i użalających się na niedostatek śpiewaków - a zwłaszcza tenorów - zdolnych z należytą perfekcją i poczuciem stylu wykonywać dzieła z epoki belcanta. Wiele już zresztą lat temu wielki Beniamino Gigli wyrażał przekonanie, że "Pucciniego potrafi całkiem nieźle zaśpiewać każdy osioł - takich jednak, co umieją naprawdę dobrze śpiewać Donizettiego, jest bardzo niewielu". Okazuje się jednak, że i dziś nic jest z tymi sprawami aż tak źle, a mocnego dowodu na to dostarczyło niedawno dane w warszawskim Teatrze Wielkim-Operze Narodowej premierowe przedstawienie "Łucji z Lammermooru". Kreująca w nim tytułową rolę Joanna Woś wzniosła się tu na szczyty swoich nieprzeciętnych wokalnych możliwości, imponując zarówno dźwięcznością głosu jak płynnością kantyleny, wirtuozerią koloraturowych pasaży oraz s