EN

20.03.2019 Wersja do druku

Ewa Wielebska. Miała budować okręty. Przez przypadek trafiła do teatru i...

- Mamy swoje wewnętrzne radio. Czasami dajemy sobie znaki latarką. W kulisach panuje półmrok, specjalne węże świetlne wyznaczają drogę. Aktor schodzi ze sceny, za 30 sekund musi pojawić się jako inna postać. Jedna pani go rozbiera, druga ubiera, kolejna maluje - mówiła Ewa Wielebska, inspicjentka w Teatrze Muzycznym w Gdyni.

Piotr Sobierski: W jaki sposób zostaje się inspicjentem? Ewa Wielebska, inspicjentka w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Z wykształcenia jestem technikiem budowy okrętów i statków. Skończyłam wydział kadłubowy, a więc kompletnie niezwiązany z teatrem. Praca w Muzycznym to kwestia przypadku. Wszystko zaczęło się 32 lata temu od prośby mojej koleżanki, która pracowała w Muzycznym jako suflerka. Ona postanowiła wyjechać na trzy miesiące do Stanów. Urlop trwał jednak tylko dwa miesiące i stąd jej prośba, aby zastąpić ją przez miesiąc. Skończyło się to tak, że ona nie wróciła już do kraju, a ja zostałam w teatrze. Przez dwa pierwsze lata byłam suflerką. Potem koleżanka inspicjentka przeszła do warszawskiego teatru, a ja zajęłam jej miejsce. Stanowisko suflera zostało zlikwidowane? - Pamiętam, że przez krótki okres w teatrze był sufler. Potem zniknął, być może z powodu oszczędności, ale też nie wydaje mi się, aby był w naszym teatr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Miała budować okręty. Przez przypadek trafiła do teatru i...

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza Trójmiasto online/19.01.2013

Autor:

Piotr Sobierski

Data:

20.03.2019