EN

21.11.2005 Wersja do druku

Ewa szepcąca z różą

Nigdy się też nie dowiemy, co tak naprawdę Polony myśli o scenicznym sezonie 2005/2006 w swym teatrze, jak i nie dowiemy się, co na ten sam temat dumają - choćby Jerzy Trela, Izabela Olszewska, jeszcze może trzech, czterech artystów. Jakoś, doprawdy, trudno o uzyskanie odpowiedzi na proste pytanie: czy pani/panu smakuje to? - pisze Paweł Głowacki Dzienniku Polskim na marginesie premiery "Sinobrodego" w Starym Teatrze.

Dziś w Starym Teatrze wielkie, białe prześcieradło rozwieszą zamiast kurtyny, wolno wygaszą światła, w kabinie techników głucho terkotać zacznie kinowy projektor. Ktoś uspokoi oddech, ktoś nie dokończy dowcipu, ktoś przetrze okulary. Dziś wieczorem, w ramach romantycznego festiwalu Dramaty Narodów, wyświetlą wyreżyserowane przez Konrada Swinarskiego "Dziady" Adama Mickiewicza, wyreżyserowane tutaj - w Starym. Przypomną rzecz zamierzchłą, urodzoną aż w 1973, prawie nierealną. Dziś w Starym nasz rok 2005 na trzy godziny przepadnie w ciemnościach za białym prześcieradłem. Wtedy, 32 lata temu, zimą, 18 lutego, w wieczór premiery arcyopowieści scenicznej Swinarskiego, Anna Polony pierwszy raz była Ewą. I jak pan Mickiewicz przykazał - pierwszy raz miała widzenie. Wiele dostrzegała, tajemnie szeptała, z drżeniem pytała: "Co ty, różo szepcesz do mnie? Skarżysz się, żeś wyjęta z rodzinnej trawki?". A dziś? Ciekawe, kogo i o co Polony może

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ewa szepcąca z różą

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 271

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

21.11.2005

Realizacje repertuarowe