"Nawet gdy wichura" - recital Ewy Błaszczyk z Teatru Studio w Warszawie, gościnnie w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy. Pisze Grzegorz Żurawiński w Legnickim Serwisie Teatralnym @kt.
To był najbardziej niezwykły wieczór walentynkowy, w jakim uczestniczyłem. Podejrzewam nawet, że drugiego takiego nie było w całej Polsce. Dla wielu zaskakujący, dla większości wstrząsający. Na dużej scenie legnickiego teatru Ewa Błaszczyk z zespołem śpiewała o miłości. Niby wszyscy tak robią, ale tym razem łzy spływały nie tylko po twarzy wykonawczyni. Wpatrzonych w nią i zasłuchanych widzów na blisko dwie godziny dosłownie wbiło w fotele. Świadectwo dawała sekundowa i absolutna cisza, która zapadała, gdy milkły ostatnie dźwięki piosenek. Nie było słychać nic, nawet oddechów. Potem, już tylko brawa A na koniec owacja i kilka bisów. Tak, to były niezwykłe walentynki. Choć lepiej i prawdziwiej byłoby napisać anty-walentynki. Nie było bowiem serduszek, czerwonych róż i pluszowych klimatów, a także całej tej marketingowej tandety. Tych tanich, najczęściej udawanych wzruszeń i egzaltacji, z którą nieodmiennie kojarzy się amery