EN

4.03.1968 Wersja do druku

Eurydyka

Wyczytałem gdzieś, że Anouilh dzieli swe sztuki na "czarne" i "różowe", na "błyszczące" i "skrzypiące", podobnie jak G. B. Shaw dzielił swe komedie na "przyjemne" i "nieprzyjemne". Nie wiem, do której kategorii zaliczył Anouilh swą "Eurydykę", być może uważał ją za "błyszczącą", ale jeżeli nie zmieściła się w żadnej z jego przegródek, należałoby stworzyć jeszcze jedną, z etykietką "zręcz­ne". Bo chyba najbardziej trze­ba podziwiać zręczność autora, który - jak w przysłowiowej zupie z gwoździa - z przeróż­nych ingrediencji przyrządził po­trawę smaczną, choć niezbyt esencjonalną. Wziął piękny sta­ry mit o miłości, dodaj szczyptę tajemniczości i grozy, trochę rekwizytów współczesnej obyczajowości i zupa, a może raczej de­ser, gotowy. Spożywa się to z zaciekawieniem, ale wstajemy od stołu niezbyt nasyceni, z wyraź­nym poczuciem jakiegoś braku. Podziwialiśmy iście prestidigitatorską zręczność autora, ale w grunci

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Eurydyka

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

A.O.

Data:

04.03.1968

Realizacje repertuarowe