Ta współczesna wersja starogreckiego mitu o Orfeuszu i Eurydyce pióra Jean Anouilh'a miała przed wielu laty swą polską prapremierę w Teatrze Polskiego Radia a przed siedmiu laty w warszawskim Teatrze Powszechnym. Obecnie przygotowała tę sztukę Maria Wiercińska dla Teatru TV. W wersji telewizyjnej sztuka nieco zyskała, przede wszystkim przez kondensację tekstu oraz większą niż na scenie możliwość operowania planami dramatycznymi. Ale nawet i przy tym odsiewie pozostało jeszcze sporo banału i dialogu, z upoetyzowanego banału wyrasta zresztą sama sztuka. I z płytkiej półprawdy; że w zderzeniu miłości prawdziwej z brutalną prawdą życia ginie albo miłość albo giną ludzie. Nie ma miejsca dla miłości na ziemi, wśród żywych. Tej półprawdzie brak - jak w większości sztuk autora "Skowronka" - nie tylko zaplecza intelektualnego ale i solidniejszej motywacji psychologicznej. Gra aktorów też nie przekonała do tej "filozofii" Anouilh'a.
Tytuł oryginalny
Eurydyka
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 55