Stary i piękny mit o miłości Eurydyki i Orfeusza fascynuje wyobraźnię twórców - powraca do nas przez lata w coraz innej wersji, udowadnia siłę miłości, której nie zdołała pokonać nawet śmierć. Sztuka Jean Anouilh'a przenosi bohaterów mitu w czasy współczesne, w otoczenie zwykłe, banalne, w którym nic nie prorokuje wzniosłości. A jednak tu właśnie, w przydworcowym bufecie spotykają się Orfeusz - biedny wędrowny skrzypek i Eurydyka - aktoreczka podrzędnego teatru. Tu rodzi się to bezgraniczne uczucie. Choć znamy finał tej miłości i losy bohaterów, sztuka potrafi chwilami wzruszuć, sporo jest w niej poetyckiej aury, sporo prostoty, która zwykle wywołuje ludzką życzliwość. Przedstawienie telewizyjne kulturalnie i oszczędnie wyreżyserowane przez Marię WIERCIŃSKĄ miało wiele scen ładnych, prezentując prawdę o zwykłym życiu i niezwykłym uczuciu. Miało też paru dobrych wykonawców. W roli Eurydyki wystąpiła Ha
Tytuł oryginalny
Eurydyka
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 57