W polskich elitach władzy pokutuje niepewność, niewiara, wstydliwość wobec prezentacji własnych dokonań co do poprawności własnego dorobku - pisze Małgorzata Bartyzel,
teatrolog, animator kultury, w Naszym Dzienniku.
Ambicje, by było światowo, europejsko, wielorako, poprawnie i nowocześnie, całkowicie przysłoniły Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego pod rządami Bogdana Zdrojewskiego wartość i wagę własnej kultury, jej dorobku i wielkiego wkładu w dokonania kultury tych szerokich horyzontów. Myśląc o przyszłości, potrzebna jest mądra polityka historyczna, a tej właśnie całkowicie zaniechano na rzecz przypodobania się doraźnym trendom. Nasze polskie doświadczenie historyczne wskazuje wyraźnie, że w najtrudniejszych czasach zaborów, okupacji Naród Polski najlepiej realizował się w kulturze i to dzięki niej przetrwał jako Naród, który na domiar potrafił odrodzić państwo. Rozumiało to świetnie pokolenie wojenne, rozumiały następne pokolenia. Jan Paweł II przypominał o tym zarówno w swoim słynnym wystąpieniu w UNESCO w 1980 r., jak i w późniejszych encyklikach i wypowiedziach. Bez pamięci historycznej, bez ugruntowanej tożsamości ani nie jeste�