Kibole, powszechny język angielski, poezja i biurokracja, kolczyk w uchu i pomadka w rękach młodzieńca, globalny kapitalizm, rechot Karola Marksa, smrodek ulic - to wszystko opowiada o dzisiejszej Europie, ale czy do końca? Dlaczego kochamy Europę? - pyta reżyser Tadeusz Bradecki Osiem mikroczęści, z których składa się najnowszy spektakl przygotowany przez Teatr im. Juliusza Osterwy zdaje się być wycinkiem jakiegoś zgoła nieskończonego kalejdoskopu opowiastek o Europie Środkowo-Wschodniej, tworze istniejącym na kontynencie europejskim, do którego i my na jego krańcach przynależymy. Więc poniekąd ową Mitteleuropę znamy dobrze. To istny cyrk, którego mamy dość i którego na nic innego zamienić nie chcemy. Świat przemarszu wojsk przesuwających granice, ścisku narodów, kraina enklaw i peryferii, narodowych i religijnych fobii, hołdów dla ojczyzny, zsyłek i emigracji. A do tego dziś: coca-cola, kolczyk w uchu, prawa dla gejów..
Tytuł oryginalny
Europa jest wszystkim
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Lublin nr 227