- Chcemy zapewnić dostęp do Pałacu. Co do teatrów. Proszę sobie wyobrazić: transmisja na telebimach. I nagle ze 100 tysięcy gardeł wznosi się okrzyk: "Goooool!". To może nie tylko utrudnić grę aktorom, ale wręcz doprowadzić do tego, że ziści się marzenie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego o zniknięciu Pałacu Kultury - mówi (z przymrużeniem oka) Jarosław Jóźwiak, wicedyrektor gabinetu prezydent Warszawy.
Za 102 dni Euro 2012. Czasu zostało mało. Do aranżacji zostały nam dwie prowizorki: pl. Defilad i otoczenie Stadionu Narodowego. W tych dwóch miejscach rozegra się "święto europejskiej piłki" dla wszystkich, bo przecież tylko mniejszości uda się kupić bilety na mecze, większość przeżywać będzie emocje na ulicy i w knajpach. Od sukcesu zorganizowania strefy kibica oraz otoczenia Stadionu Narodowego zależy, z jakim przekazem wyjadą mieszkańcy całego kontynentu do swoich domów z Warszawy - pozytywnym czy negatywnym. Dlatego wszystkim powinno zależeć, by wypaść jak najlepiej. Co na to miasto? Stołeczne władze na czas Euro od tych dwóch prowizorek się dystansują. Są one traktowane jak: 1. Teren eksterytorialny; 2. Baza wojsk okupacyjnych; 3. Baza wojsk sprzymierzonych (niepotrzebne skreślić). Prawdziwym suwerenem jest UEFA i tzw. oficjalni partnerzy, którzy zapłacili jej najwięcej, a produkują buty sportowe, samochody, opony, fast food itd