"Erazm/Erasmus" wg scenariusza Michała Buszewicza, Anny Smolar & Ensemble w reż. Anny Smolar w Nowym Teatrze w Warszawie. Pisze Maciej Stroiński w Przekroju.
"Erazm z Rotterdamu, niegdyś najbardziej rozgłośna, najświetniejsza sława swojego stulecia, jest dzisiaj - nie próbujmy temu zaprzeczyć - niewiele więcej niż imieniem tylko". Stefan Zweig miał rację, kiedy to napisał w 1934 roku ("Triumf i tragizm Erazma z Rotterdamu", tłum. Róża Centnerszwerowa). A najśmieszniejsze, że i dzisiaj miałby rację! Kojarzymy Erazma poprzez program stypendialny pod jego wezwaniem. Tylu młodych ludzi "wyjeżdża na Erasmusa", a ja ich nauczam. Lubię faceta, bo mam dzięki niemu pracę. Kojarzymy - ale imię. Erazm jest wyłącznie marką i dlatego myślę sobie, że już tej jesieni zrobię swoim erasmusom parę zajęć wstępnych, by się dowiedzieli, na co wyjechali, na jakiego "Erasmusa"? Oczywiście przeczytamy "Pochwałę głupoty", bo chyba ta książka patronuje stypendystom, choć o tym nie wiedzą. W drugim semestrze mam kurs o religii i nie ma, że boli: będzie "przerabiany" "Podręcznik żołnierza Chrystusowego nauk zbawienny