Miałaby to być bajka? Mogłaby być - to już bardziej ścisłe. Bajka Szwarca, który ezopowym językiem baśni opowiadał - zawsze - o przemocy, terrorze, fałszu, lizusostwie, strachu, i zawsze: o władzy. I tutaj jest o władzy. Najpierw Smoka, który terroryzował miasto, potem o tej nowej, uzurpatorskiej "prezydenta", który przy Smoku udawał wariata. Smoka - jak wiadomo - zabił kto inny całkiem, szlachetny rycerz Lancelot, ale już owoce tego faktu dostały się w ręce eksburmistrza, przyszłego wybawcy i prezydenta. Bajkę "Smok" napisał Szwarc w roku 1943, model swojego Smoka miał bliziutko. Na nieudanej polskiej prapremierze "Smoka" w teatrze w Nowej Hucie widzowie także rozpoznali w baśniowych figurach przeróżne znane osobistości wszechwładnej administracji. W finałowej scenie lud niósł na transparentach hasło: 2+2 = 4. Ale to wciąż mogłaby być bajka. Spektakl Wojtyszki z bajkowości wyprano kompletnie. Pozostała gorzka, ale pocieszająca przecież
Tytuł oryginalny
EUGENIUSZ SZWARC: "Smok"
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura nr 49