EN

1.04.2010 Wersja do druku

Etosowa satyra

Rzecz zaczyna się od manifestacji antyteatralnej intencji. Kolejni aktorzy wchodzą na scenę, przedstawiają się z imienia i nazwiska oraz lapidarnie informują o tym, co zamierzają zaraz zrobić. "Przedstawię rekonstrukcję" - mówi jeden z nich. "Odtańczę konstatację" - dodaje następny. "Odczytam tekst" - oznajmia inny. Ewa Wójciak, dyrektor teatru, powiada nawet: "Ja chyba nie muszę się przedstawiać", po czym nakreśla własne zadania na zaczynający się właśnie wieczór. Wszystko brzmi raczej naturalnie, dlatego widzowie mogą odnieść wrażenie, że trafili nie tyle do teatru, co na plan jakiegoś programu typu reality show. Albo na próbę, czy "jazzujący" wykład. "To nie jest spektakl - zdają się mówić aktorzy - więc wyciszcie w sobie apetyt na fikcję". Na co zatem mamy się nastawić? Na "spektakl dokumentalny" - tak pouczają autorzy przedsięwzięcia, zarówno w programie, jak i na stronie internetowej, uprzytamniając dobitnie, że zależy im na w

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Etosowa satyra

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 4

Autor:

Michał Larek

Data:

01.04.2010

Realizacje repertuarowe