Jeleniogórski spektakl "Espresso" w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej można polecić głównie tym, którzy nie wierzą w totalny rozpad wartości i więzi. Jest szansa, że po wyjściu z teatru ich świat legnie w gruzach - specjalnie dla e-teatru pisze Wojciech Wojciechowski.
Sztuka kanadyjskiej aktorki i dramatopisarki z włoskimi korzeniami, Lucii Frangione, opowiada cierpieniach i mękach, przez jakie trzeba przejść, aby otworzyć się na rzeczywistość i zaufać sobie oraz światu. Poznajemy historię Rosy (Magdalena Kuźniewska), która zostaje zabrana w podróż przez przystojniaka o imieniu Amante (Jakub Giel). Ten mężczyzna znikąd - ideał kochanka, anioł, a może mesjasz - przeprowadza Rose przez bolesne wydarzenia, które mają oczyścić ją duchowo i spowodować emocjonalny wybuch, aby mogła uwierzyć w siebie oraz otworzyć się na miłość. Zaczyna się od pobytu w szpitalu, gdzie trafił jej ojciec po tragicznym wypadku samochodowym. W poczekalni spotykamy m.in. lekarza, macochę, babkę Rosy, pocieszającą siostrę zakonną. Jest także były chłopak bohaterki, który okazał się jej jedyną wielką miłością i, jak się potem dowiemy, zginął w tym samym wypadku jako pasażer. Postaci wiele, ale wszystkie są grane tylko prze