Dawno, dawno temu, na początku wieku w Ameryce było sobie nieduże miasteczko. Ludzie tam rodzili się, żyli, kochali, starzeli, umierali. Nie wydarzało im się nic złego ani nic niezwykłego. Z takiego niepozornego, skromnego, mało realistycznego materiału zbudował swoją sztukę Thornton Wilder, pisarz o wszechstronnym wykształceniu humanistycznym, autor niezwykłej powieści "Most San Luis Rey", w której badając losy kilku postaci chce dociec sensu i boskiego planu ich życia. Grane obecnie w Teatrze Współczesnym "Nasze miasto" - napisane w 1938 roku i już w następnym roku grane w Warszawie - także posiada ciężar metafizyczny. Na drobnym przykładzie, jak w kropli wody, ma ambicję ukazania ludzkiego wszechświata i cel ten osiąga. Świat, jaki oglądamy na scenie, wydaje się światem zaginionym, prowincjonalny i przytulny, zaludniony przez porządnych ludzi, żyjących przeciętnie i po bożemu. Mężowie zarabiają na dom, żony prowadzą dom i chowają d
Źródło:
Materiał nadesłany
"Życie" nr 100