Nie mogę narzekać na naszą produkcją telewizorów. Jeśli chodzi o moje jednostkowe doświadczenie, widzę w niej bezbłędną realizację. Mój "Agat" przez rok cały nie wymagał technicznej interwencji, ot, parą razy trzeba było wymierne bezpiecznik. Dopiero po upływie rocznej gwarancji aparat zaczął się psuć, wymagać pomocy specjalistów i nowych części. Z tego to powodu nie widziałem "Jegora Bułyczowa". Byłem go ciekaw, gdyż pamiętam tą sztukę z Wł. Krasnowieckim w roli tytułowej, tym zaś razem, kreował ją Jan Swiderski. Mówi się: ha, trudno! Nie mogąc ocenić telewizyjnego "Bułyczowa", zgłosiłbym jednak pretensję natury ogólniejszej do redakcji teatralnej. "Jegor Bułyczow" to sprawdzona pozycja klasyczna, dość u nas znana. Nie sięga się natomiast po pozycje nowsze, bardziej kontrowersyjne dramaturgii radzieckiej. Choćby z repertuaru moskiewskiego teatru "Sowremiennik". Nie kląłem jednak "Agata", że wysiadł. TV daje tyle przedstawień
Tytuł oryginalny
ERYK XIV
Źródło:
Materiał nadesłany
Odgłosy Nr 46