Nie zamierzam owijać w bawełnę i powiem wprost: było to dla mnie przedstawienie bardzo piękne i całkiem niepojęte. Jego walory artystyczne nie podlegają kwestii, natomiast sens - obawiam się - zaginął. W każdym razie - jeśli wierzyć opiniom znawców Strindberga, nikt dotychczas nie interpretował "Eryka XIV" w ten sposób, że tylko w szaleństwie tkwią pierwiastki humanistyczne. Jerzy Grzegorzewski - reżyser spektaklu i współautor (wraz z Czesławem Siekierą) doskonałej scenografii - miał swoją wizję wielkiej inscenizacji, Krzysztof Chamiec potrafił wydobyć wspaniałe cechy ludzkie z brutalnej postaci Eryka, Mieczysław Małysz dowiódł, że najlepsze osiągnięcia ekspresjonizmu w sztuce filmowej wciąż nie starzeją się i wspaniale działają na wyobraźnię. W ten oto sposób powstało bardzo interesujące przedstawienie, chociaż prawdopodobnie każdy z zespołu jego twórców i wykonawców szukał w nim na własną rękę czegoś innego. Rzadko zdarz
Tytuł oryginalny
Eryk XIV
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki Nr 270