EN

24.07.2007 Wersja do druku

Erwin Axer w mojej pamięci

Erwin Axer to dotychczas, pomimo przekroczonej już dziewięć - dziesiątki, wciąż jakby eliksir młodości ducha. Mam zawsze poczucie, że emanuje z niego owa duchowa młodość, choć to, co przeżył - mam na myśli zarówno okupacyjną śmierć ojca i młodszego brata, jak i jego własne lata codziennego ocierania się o śmierć - u niejednego owocowałyby uzasadnioną porcją zgorzknienia - pisze Ryszard Matuszewski w Twórczości.

Należymy obaj do ostatnich Mohikanów naszej generacji. To, że jestem od Erwina o niespełna dwa i pół roku starszy, dziś nie ma oczywiście żadnego znaczenia. Ale ongiś miało. O tym, że na początku lat trzydziestych XX wieku pisywałem wiersze i wchodziłem w skład redakcji powstałego pod koniec roku 1931 czasopisma młodzieży szkolnej Kuźnia Młodych, Erwin wspomina w czwartym tomie swoich "Ćwiczeń pamięci", w tekście z adnotacją "Lwów 1933". On wtedy wszedł do lwowskiej sekcji Kuźni, ale dla mnie zaczął istnieć jako znajomy i już wybitna postać - reżyser, dyrektor łódzkiego Teatru Kameralnego i utalentowany uczeń Leona Schillera - o wiele później, w Łodzi w 1945 roku. Jak to się stało? Z jego zapisów w owym czwartym tomie "Ćwiczeń pamięci" wynika, że w latach hitlerowskiej okupacji odwiedzał mego przyjaciela Janka Kotta i jego - znaną mu jeszcze z lwowskich czasów - żonę Lidkę ze Steinhausów w domu PZU przy ul. Mickiewicza na Żoliborz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Erwin Axer w mojej pamięci

Źródło:

Materiał nadesłany

Twórczość nr 7/07.2007

Autor:

Ryszard Matuszewski

Data:

24.07.2007