EN

27.06.2023, 11:35 Wersja do druku

Erotyk

„Carmen” Rodiona Szczedrina na podstawie Georgesa Bizeta w chor. Leo Mujicia w wykonaniu baletu Teatro Massimo w Palermo. Pisze Benjamin Paschalski na blogu Kulturalny Cham.

fot. Rosellina Garbo/ mat. Teatro Massimo

Już za chwilę wakacje. Pogoda słoneczna nastraja do odpoczynku. Upał powoduje odprężenie, pobudzenie instynktu i pytanie a może nowa miłość? Nadchodzące miesiące to również wybory – dokąd wyjechać? Część pozostanie w domach, bowiem czas kryzysu zmusza do oszczędności, inni wskażą Bałtyk, przez „Magazyn Kulturalnego Chama” zachwalany. Hitem wakacji podobno jest Turcja. Ale niezmiennymi kierunkami pozostaną Bałkany i Włochy. I właśnie owe dwa miejsca, idealne do spędzania wolnego czasu, łączy fantastyczne wydarzenie baletowe – Carmen do suity wywiedzionej z opery Georgesa Bizeta przez Rodiona Szczedrina. Autorem owego sukcesu jest pochodzący z Serbii choreograf Leo Mujić. W Polsce nie mieliśmy szansy spotkać jego twórczości, a jest to niezwykle ciekawa osobowość. Bowiem wykorzystuje technikę neoklasyczną, przygotowując w różnych zakątkach Europy pełnospektaklowe opowieści taneczne. Co prawda jedna z jego wcześniejszych prac zrealizowana w stolicy Słowenii – Lublanie i powtórzona w chorwackim Splicie – Wielki Gatsby, nie wzbudziła mojego dużego zainteresowania. Wręcz przeciwnie odrzucała i odpychała jako przeładowane i chaotyczne widowisko. To spotkanie już z historią Cyganki z Sewilli zmieniło moją opinię o tymże artyście. Co ciekawe Bałkany to niezwykle interesujący region dla świata tańca. W słoweńskim Mariborze szefuje Edward Clug, a oprócz Mujica, ważnym nazwiskiem jest Valentina Turcu. Z Serbii wywodzi się również jedno z najbardziej obecnie gorących nazwisk choreografii – Dunja Jocic. Warto śledzić ów świat południa, gdyż baletowo ma bardzo wiele do zaproponowania i zaprezentowania. Ewoluuje, poszukuje i pozytywnie zadziwia. Najnowszą premierę Leo Mujić przygotował w nieoczywistym mieście dla tańca, ale z pięknym Teatrem Massimo. Sycylijskie Palermo, które kusi różnorodnością architektury, pięknem – choć zaniedbanych – ulic, a także bogactwem stołu z owocami morza na czele. W tym tętniącym życiem mieście funkcjonuje zespół baletowy, który obecnie pod kierunkiem Jeana-Sebastiena Colau, francuskiego tancerza i choreografa, przygotowuje kilka produkcji w sezonie. Ledwo ponad dwudziestoosobowa kompania, złożona głównie z Włochów, co we współczesnym świecie tańca różnorodności narodowej jest ewenementem, zachwyciła i zauroczyła. A wszystko spowodowała ręka bałkańskiego artysty. I nie był to Goran Bregović, który do tańca porywa kolejne pokolenia odbiorców, ale właśnie Leo Mujić. I w ten sposób połączył się świat południa. W jednym artystycznym wieczorze, w gorący czerwcowy wieczór.

Suita Szczedrina jest krótka, to zaledwie sześćdziesiąt minut muzyki. Kwintesencja fragmentów francuskiego mistrza, istny przebój za przebojem. Mujić modyfikuje jednak oryginalną historię wywiedzioną nie tylko z operowego bestselleru, ale również noweli Prospera Mérimée. Carmen jest oczywiście główną bohaterką, ponętną, niedostępną, ale pożądaną przez mężczyzn. Choreograf multiplikuje jej adoratorów. To nie tylko Don Jose i Escamillo, ale również Zuniga i przyjaciółka, co prawda kochająca inaczej, ale zauroczona/y kobiecością bohaterki – Mercedes. Ów męski kwartet walczy o względy, nie tyle uczucie, ale aby spędzić chwile zapomnienia z ową wybranką niedostępną dla nikogo. Kluczem do opowieści jest ostatnia scena. Don Jose, po dokonaniu morderstwa, zaczyna łapczywie konsumować jabłko. Jak zerwane z drzewa w raju. To on jedyny posiadł niedostępną kobietę. Zabił, ale zwyciężył. Jest to historia pożądania, nie tylko jednej kobiety, ale w szerszym spektrum faktycznie każdego z każdym. Duszna, niby rozgrywająca się w odwróconej przestrzeni teatru opowieść w jednej niezmiennej dekoracji Mislava Kuzmanica i ciekawych światach Aleksandra Cavleka, jest nasycona erotyzmem, potem i nieustannym zmęczeniem. Nie wynikającym z trudu pracy, ale dążenia do zdobycia drugiej połówki. Układy choreograficzne są zjawiskowe. Naszpikowane trudnościami znalazły godnych wykonawców. Kilka scen pozostanie na długo w pamięci. Habanera, tylko muzyczna i taneczna, przywodzi na myśl Bolero w choreografii Maurice’a Bejarta. Carmen sama na stole osaczona wypuszczonymi samcami. Prostym gestem dłoni i nóg operuje napalonymi mężczyznami. Oni wirują, ona tylko jest. Gdy Carmen zostaje aresztowana, intymna scena z Don Jose odbywa się na proscenium. Nie ma wulgarności, ale jest pełna gorącego pożądania. Proste ruchy tancerki przeszywające ciało wybranka da się odczuć jako namiętność w imię wolności. Wejście Escamillo w ferii złotego konfetti i w tymże odcieniu marynarce, zapiera i oczarowuje. Jest zjawiskowy i piękny. Wpatrzona w niego Carmen w kostiumie pokrywającym złotem tylko biodra, a gdy się zbliży do wybranka, który odrzuca górę kostiumu, tworzą jedność cielesnego zbliżenia. Jednak kluczem do sukcesu są sceny zespołowe. Tu Mujić ukazuje perfekcyjną rękę twórcy. Obraz fabryki, mechanizacji jest świetnie skomponowany, też niewolny od erotycznego napięcia. Niekiedy właśnie te grupowe sekwencje mają znamiona kontrolowanego chaosu. Ale jest on świetnie zagospodarowany. Kolejne fragmenty, gdy atmosfera gęstnieje, żywioł ogarnia cały zespół, który nie mając chwili wytchnienia zmierza do tragicznego finału, gdy scenę pokrywa krwawa materia bieli. Dwuznacznie i odważnie.

Owej trzymającej w napięciu i pełnej erotycznych emocji opowieści nie byłoby bez wykonawców. Do wykonania głównych partii zaproszono solistów baletu Opery Sofijskiej. Marta Petkova, obecna szefowa bułgarskiego baletu głównej sceny kraju, jest zjawiskowa. A jej ruchy dokładne, precyzyjne, wyraziste. Wielokrotnie już samą obecnością wypełnia scenę. Wspaniałe warunki dodają jej siły, a technika lokuje w gronie najciekawszych tancerek Europy. W partii Don Josego wystąpił Nikola Hadjitanev, solista tejże samej sofijskiej formacji o świetnych możliwościach i charyzmie artystycznej. Już trzeci raz mogłem oglądać ową parę. Zarówno w Płowdiw, podczas występu w tamtejszym amfiteatrze w Bajaderze, czy w stolicy Bułgarii w tanecznej historii z tangiem w roli głównej, zachwycali i oczarowywali. To złote nazwiska tańca klasycznego. Jako kolejny wybranek Carmen – Escamillo wystąpił Michele Morelli, posiadający świetne warunki i umiejętności. Już w jego skokach można się zakochać. Nie odstępują im kroku – siłowy i obcesowy Zuniga wykonany przez Andreę Mocciardiniego, a także świetny, przerysowany, wielowymiarowy jako Mercedes – Alessandro Cascioli. Jednak zwycięzcą jest cały, wyrównany zespół, który świetnie wyczuł intencje choreografa, oddając serce, duszę i namiętności do wykonania owego wieczoru. Zgrzytem w owym idealnym świecie tańca była muzyka. Niestety wykonywana z nagrania. I to bardzo słabej jakości. Podkład brzmiał jak zdarta, przedwojenna płyta. Aż uszy bolały. A szkoda, bo pełna pasji muzyka uniosłaby przedstawienie na wyżynny pod ostatni, chyba piąty, balkon Teatro Massimo.

Żywioł i namiętność bałkańska w ciepłym i nieoczywistym klimacie Sycylii. To tylko może być Carmen. Tym razem niezdobyta kochanka, acz uśmiercona ręką Don Josego. Żarliwy taniec, namiętność i pożądanie. Prawie jak przed laty filmowe Dziewięć i pół tygodnia. Wszystko bez słów, zjawiskowym tańcem. Piękna to sztuka, gdy ma takich twórców i wykonawców.

***

Carmen, Rodion Szczedrin na podstawie Georgesa Bizeta, choreografia Leo Mujić, balet Teatro Massimo w Palermo, premiera: czerwiec 2023.

Tytuł oryginalny

EROTYK – „CARMEN” – BALET TEATRO MASSIMO W PALERMO

Źródło:

kulturalnycham.com.pl
Link do źródła

Autor:

Benjamin Paschalski

Data publikacji oryginału:

27.06.2023

Wątki tematyczne