Paradoks opery polega na tym, że podczas gdy teatr jest przełożonym na scenie obrazem życia, to muzyka jest sztuką abstrakcyjną i nie jest odzwierciedleniem życia. Ale połączenie teatru imuzyki daje niezwykłą silę. Przy całym szacunku dla powiedzenia "prima musica", dobry teatr powstaje tylko wtedy, gdy muzyka służy teatrowi, a nie gdy jest obok. Na tym polega piękno teatru operowego - mówi Laco Adamik, rezyser Wesela Figara w Operze Krakowskiej.
"Wesele Figara" Mozarta to hit hitów. Wszystkie teatry mają ten tytuł w repertuarze. Nie onieśmiela to Pana? - Nie. Wiele teatrów wystawia ten tytuł i przedstawienia nie są identyczne, bo każdy reżyser pokazuje swoją wizję. Dlatego nie bardzo nawet chciałem oglądać inne inscenizacje, aby przypadkiem się nie sugerować; aby zaproponować moją wrażliwość, by być wiernym swojej intuicji artystycznej. Intuicji? - Tak, gdyż nie mogę być tylko dosłownie wierny tekstowi. Sztuka została napisana 250 lat temu, dla innej wrażliwości teatralnej, dla innej wyobraźni. A ja to przedstawienie przygotowuję przecież dla współczesnego widza. Co zatem jest nieaktualnego w "Weselu Figara"? - XVIII-wieczna konwencją która każe opowiadać zaistniałe sytuacje, a nie je tworzyć. Dla mnie aria, według współczesnego teatru, jest wewnętrznym monologiem, myślą bohaterów. (Chodzi o to, aby działanie na scenie wbrew X VHI-wiecznemu kostiumowi było współczesne. Za