- Teatry, uczestniczące w festiwalu, dobieramy ze względu na intensywność, z jaką budują spotkania z publicznością.
Staramy się zapraszać ludzi, który tworzą sztukę z bardzo ważnego dla siebie powodu: intelektualnego, emocjonalnego, życiowego, takich, dla których sztuka jest rodzajem życiowego wyboru. Wtedy mamy pewność, że ich przekaz jest uczciwy, że jest poszukiwaniem "drogi życia" - mówi Marta Mikuła z Teatru Kana, współorganizatorka Festiwalu "Spoiwa Kultury"
Spoiwa Kultury zaczyna się dziś, ale trzeba go zacząć od Zygmunta. - Zgadza się. Początki... Podczas tegorocznej edycji festiwalu Zygmunt Duczyński będzie cały czas obecny. Już tylko symbolicznie. - Pewnie mało kto zauważył, że bezimienna do niedawna ulica, która schodzi od Teatru Kana do Odry, nosi nazwę Zygmunta Duczyńskiego. Od długiego czasu myśleliśmy o tym, żeby obecność Zygmunta jakoś zaznaczyć, a nadanie nazwy tej ulicy nie wiązało się z żadnymi właściwie kosztami i komplikacjami. Złożyliśmy wniosek, była uchwała Rady Miasta i ulica ma nazwę. Z tym wszystkim trudno nam się jeszcze oswoić, bo trudno widzieć tabliczkę, a nie Zygmunta. Przy tej ulicy nikt nie mieszka. - Być może to jest dopiero przestrzeń do zagospodarowania, a być może duchy teatralne, które krążą wokół tego miejsca, mają tu swoje siedlisko. Przy ulicy jest trawnik, na którym nasz festiwal wielokrotnie się rozpoczynał. Teraz też tak będzie. Uli