- Pokazujemy dzieciom fragment uporządkowanej artystycznie rzeczywistości. Dziecko kilkumiesięczne, czy 2-3-letnie, nie jest jeszcze zanurzone w kulturze, nie zna konwencji, dlatego to, co widzi, przyjmuje całym sobą, w sposób naturalny. Stąd większość przedstawień to propozycje, które mały widz odbiera przede wszystkim poprzez zmysły, sensorycznie - O teatrze dla najnajów opowiada Zbigniew Rudziński z Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu.
Gdzie po raz pierwszy zetknął się Pan z teatrem dla najnajmłodszego widza? - W 2005 r. na festiwalu w Berlinie miałem okazję nie tylko zobaczyć spektakl, ale także spotkać się z inicjatorami ruchu: Roberto Frabettim i jego siostrą Valerią z teatru La Baracca w Bolonii. Opowiadali o teatrze dla najnajmłodszych widzów. Od razu zostałem przekonany, wyczułem wagę i nowatorstwo tej propozycji. Pierwszą dużą imprezę prezentującą i promującą teatr dla najnajów w Polsce zrobiliśmy w listopadzie 2006 r. La Baracca w Poznaniu pokazał swoje dwa kanoniczne przedstawienia: "Kolory wody" i "Piórko i kamień". Jednocześnie powstały dwa pionierskie: "Co to?" Studia Teatralnego Blum oraz "Plumplumdzyńdzyńbum" Ireny Lipczyńskiej i Beaty Bąblińskiej, która potem tak zasmakowała w radości tworzenia dla najnajmłodszych dzieci, że razem z Moniką Kabacińską stworzyły znakomity Teatr Atofri. Z jaką reakcją widzów i specjalistów od teatru spotkały się pi