Teatr nas oswaja z tymi aspektami życia, od których najchętniej odwrócilibyśmy wzrok. Z chorobą. Z umieraniem. Z alzheimerem, downem, z różnymi formami autyzmu. Ci z nas, których nie dotknęła życiowa konieczność stykania się z nimi na co dzień i którzy nie mają natury dobrego samarytanina, odruchowo wyrzucają je z horyzontu potocznych myśli. Niekoniecznie ze znieczulicy. Często z nieporadności, ze speszenia. Zwyczajnie nie wiemy, jak się zachować, co można mówić, jak złapać kontakt z kimś, kogo reakcje są do tego stopnia niepojęte. Teatr chce i zwykle potrafi nas ośmielić. Na świecie pisze się wiele sztuk o chorych i niepełnosprawnych; często zdobywają one prestiżowe nagrody, jak amerykański Pulitzer. W Polsce też gra się ich sporo. W końcówce minionego sezonu na warszawski afisz weszły dwa tytuły: Teatr Dramatyczny zagrał "Dziwny przypadek psa nocną porą", a Teatr Ochoty - spektakl "Mały ma dziewczynę". Ten ostatni to impresja wok�
Tytuł oryginalny
Empatia - jak jej uczyć? Teatr robi tu naprawdę dobrą robotę
Źródło:
Materiał nadesłany
"Zwierciadło" nr 10