- Każdy, kto należy do jakiejś partii, traktuje ją jako swoją wolność. Ja wybrałem Kamienicę - jeśli ktoś chce się przekonać, jaki jest program, niech kupi bilet - z aktorem, twórcą i dyrektorem Teatru Kamienica, rozmawia Przemysław Skrzydelski.
Emilian Kamiński czuje się dziś człowiekiem teatru czy już bardziej menedżerem? - Absolutnie człowiekiem teatru. Podstawową rzeczą w tym teatrze jest to, że spełniły się moje marzenia. To nie są marzenia o przemyśle wyrabiającym wodę mineralną czy ołówki, tylko to jest udział w tworzeniu kultury. Słowo "menedżer" w moim przypadku jest chyba słowem niewłaściwym. Muszę być menedżerem, ale moją misją jest tworzenie kultury - bez tego teatr nie ma żadnego sensu. Teatr nie ma sensu, jeśli jest miejscem tylko do zarabiania pieniędzy. Oczywiście trzeba je zarobić, by teatr utrzymać, tym bardziej kiedy nie ma stałego dofinansowania z miasta, jakie ma wiele teatrów w stolicy - ale podstawową ideą, która mi towarzyszyła, było stworzenie miejsca kulturotwórczego, miejsca, w którym będą mogli się realizować i ja, i ludzie do mnie podobni. W naszym teatrze pracują osoby nieprzypadkowe. Ja i moja żona Justyna Sieńczyłło stworzyliśmy miejsce,