"Emigranci" w reż. Wiktora Rubina w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
"Emigranci" Wiktora Rubina rozgrywają się na arenie albo w laboratorium. Nie w klitce pod schodami. To raczej badanie tekstu niż spektakl. Co wynika z tego badania? Nie ma zwykłej sceny i widowni, tylko kawałek sali otoczony w kolo białymi ścianami z tworzywa. Szara podłoga. Pod ścianami wypchane jutowe worki - miejsca dla widzów. Widzowie siadają więc w kółku: żadnych wygód, żadnej bezpiecznej ciemności. Spektakl grany jest w pełnym świetle. Widzimy i aktorów, i widzów naprzeciwko. Jedynym komfortem jest to, że nikt nie zasiania miejsca gry. Mamy więc wyznaczone zadania: patrzeć i słuchać uważnie, nie rozsiadać się, nie przysypiać, zachować czujność. To, że po półgodzinie siedzenia na worku (nie wolno opierać się o ściany) uwaga słabnie i można mieć dosyć nawet najlepszego przedstawienia, chyba nie zostało przewidziane. Scena jest goła, żadnych elementów sugerujących miejsce akcji. Krzysztof Zarzecki (AA) i Mariusz Cichoński (X