- Trzeba pamiętać, że z piedestału można szybko spaść. Brak tej refleksji może być bolesny. W szczególności jeśli dzieje się to w świetle reflektorów, w pięknych sukniach - mówi Elżbieta Węgrzyn, aktorka Teatru Animacji w Poznaniu, obchodząca właśnie 40-lecie pracy artystycznej.
Bawiłaś się w teatr kiedy byłaś dzieckiem? Może lalkami? - Lalki zamieniłam na zestaw małego majsterkowicza. Typ dziewczyny z sąsiedztwa? - Biegałam z chłopakami, łaziłam po drzewach i wbijałam gwoździe. Czyli nie tak od razu wiedziałaś, że zostaniesz aktorką. Kiedy zdecydowałaś, że będziesz zdawać do szkoły teatralnej? No i oczywiście czy od razu wybrałaś lalki czy jak większość chciałaś grać na deskach teatru dramatycznego? - Już w szkole przejawiałam zdolności aktorskie, ale nigdy nie myślałam poważnie o tym zawodzie. Wydawało mi się zawsze, że to jest poza mną, że ten zawód jest dla mnie niedostępny. Aktorstwo jest jednym z tych "dziedzicznych" zawodów. Rozumiem, że w Twoim przypadku tak nie było? - Pochodzę z dość umuzykalnionej rodziny. Ale aktorem nikt nie był. Mama grała na fortepianie, ojciec na flecie i gitarze. W domu działo się wiele pięknych rzeczy. Od razu po maturze zdawałam na prawo. Nie dos