"Szkoda nerwów", "daj sobie spokój", "takie czasy" - słyszę od znajomych, gdy wymieniamy zdania po okropnym przedstawieniu, dziwnej decyzji władz, publicznej wypowiedzi kogoś ze znanych ludzi - pisze Elżbieta Baniewicz w Twórczości.
Może rzeczywiście trzeba na wszystko machnąć ręką dla świętego spokoju, ale nie wszyscy mają tak zdrowe nerwy. Ja nie; i choć na wiele decyzji nie mam wpływu, to nie znaczy, że mnie nie dotyczą. Na przykład połączenie trzech warszawskich teatrów pod jedną dyrekcją nie było przemyślane, nie przyczyniło się do oszczędności, jak zakładano, przeciwnie, jest drożej. Czy lepiej? Można dyskutować, świetna rola Agnieszki Warchulskiej w "Absolwencie" sezonu nie czyni udanym. Znacznie bardziej niż cztery sztuki dyrektora Słobodzianka, który pod pseudonimem Jan Koniecpolski zmiażdżyłby każdy teatr za taki wyczyn, boli mnie co innego. W wyniku fuzji teatrów radni Warszawy w listopadzie 2012 roku zdegradowali wybitnych artystów. Teatr Dramatyczny utracił imię Gustawa Holoubka, a Teatr na Woli imię Tadeusza Łomnickiego, obaj mają już tylko swoje sceny: Gustaw Holoubek w Pałacu Kultury i Nauki, a Tadeusz Łomnicki w Teatrze na Woli. Prawie tak samo, ale t