Michałowi Siegoczyńskiemu udała się rzecz rzadka: sceniczna adaptacja scenariusza filmowego w taki sposób, żeby widzowie nie tęsknili za kinowym oryginałem. "Elling" w Teatrze Nowym Praga jest historią dwóch byłych pacjentów szpitala psychiatrycznego, próbujących wrócić do życia w normalnym społeczeństwie. Siegoczyński wystawił ją bez kompleksów i zbędnych pretensji, tworząc przedstawienie, które rozbraja prostotą. Choćby w chwili, kiedy spóźniony prawiczek Kjell i jego sąsiadka Raidun tańczą na pierwszej randce w rytm starego przeboju "Forever young", a cała sala zanurza się w światełkach dyskotekowej kuli. Naiwne? Oczywiście, ale mimowolnie ściska w gardle. To przedstawienie "robi" duet Elling (Boberek) i Kjell (Karolak), którzy pogadują między sobą jak dwaj starzy kumple. Boberek stworzył jedną z najciekawszych swoich postaci. Zamknięty w sobie, zasadniczy, porusza się sztywno po scenie, upomina bardziej żywiołowego i niesfornego Kar
Tytuł oryginalny
Elling
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita, WIR nr 58