Na sztukę trzeba mieć pomysł. Kiedy się ma pomysł - trzeba go przerobić na sztukę. Pomysł przyszedł do Bernarda Pomerance'a sam, z tzw. marginesu życia, ale Pomerance nie umiał go przerobić na sztukę. Mimo to odniósł sukces, czym dowiódł, że Sandauer nie ma racji twierdząc, iż istnieje coś takiego jak jedność treści i formy. Na treść sztuki "Człowiek-słoń" składa się los niejakiego Merricka, którego ciało zdeformowała choroba o trudnej do wymówienia łacińskiej nazwie: zmieniła go w potwora nadającego się albo do cyrku, gdzie gawiedź chodzi po to, żeby doznawać dreszczy, albo jako okaz dla wyższych sfer, które - oglądając takie monstrum - utwierdzają się w przekonaniu, że są szczytowym osiągnięciem Natury. Ich harmonijna budowa, delikatne dłonie, atłasowe skóry ich kobiet, stopy bez odcisków, elegancja wymowy - na tle olbrzymiego zraczałego kartofla, jaki przypominała głowa prawdziwego Merricka - musiały się im wydać jeszcze
Tytuł oryginalny
Elephantiasis, czyli atrofia
Źródło:
Materiał nadesłany
Stolica nr 21