Dwa przedstawienia na wizji wzbudziły moje najwyższe zainteresowanie, a w pewnych momentach nawet zachwyt. Są to spektakle według dzieł pisarzy antycznych - "Elektra" Eurypidesa w ramach studia 63, a w reżyserii Adama Hanuszkiewicza, "Agamemnon" Aischylosa w ramach doskonałego cyklu TV "Teatr na świecie". Ambitny i młody zespół teatru szwajcarskiego pokazał Agamemnona, a właściwie jego powrót spod Troi w sposób zbliżony do antycznego wystawiania: aktorzy grali w maskach, w długich powłóczystych szatach, słowem starali się zbliżyć do tamtych czasów, jakby połączyć z dawnym amfiteatrem nowoczesną konwencją telewizyjną. W szczególności zachwyciło mnie w spektaklu to, co nieraz już w felietonach nazywałem interpunkcją filmową, czyli przejścia od obrazu do i obrazu, od ujęcia do ujęcia, owe longowe przejścia (ciągłe bez zrywania obrazu, bez sztucznych zaciemnień lub rozjaśnień, które to środki są starym sposobem dzielenia obrazów), owe pły
Tytuł oryginalny
Elektra i Agamemnon
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Zielonogórska nr 83