Kiedy Cacoyannis kręcił "Elektrę" - posłużył się Eurypidesem. Właśnie dlatego, że jest on najbliższy człowiekowi współczesnemu. Kto oglądał ten film, pamięta jak wspaniale poradził sobie reżyser z chórem, jak współgrała piękność antycznej formy z gorejącą treścią. Nie chcę porównywać Adama Hanuszkiewicza z Cacoyannisem, Zofii Kucówny z Ireną Papas, przedstawienia telewizyjnego z filmem. Są to widowiska zupełnie innego rodzaju, o innych możliwościach i innych rozwiązaniach. Ale recenzując "Elektrę", napisaną przez Eurypidesa i pokazaną w telewizji przez Hanuszkiewicza, postaram się uzasadnić, dlaczego uważam przedstawienie za nieudane. Elektra jest główną osobą tragedii; przez nią i wokół niej dzieją się wszystkie sprawy. Elektra jest siłą i słabością, nienawiścią i nieszczęściem. Zazdrością także. Mści się nie tylko za śmierć ojca i tułaczkę brata. To również jej zemsta osobista. Zemsta już nie córki,
Tytuł oryginalny
Elektra
Źródło:
Materiał nadesłany