"Poskromienie złośnicy" w chor. Johna Cranko z Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie na XXIII Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Anita Nowak w portalu Teatr dla Was.
Maksim Woitiul jako Petruchio fruwa po scenie w seriach skoków szpagatowych, wykonuje w powietrzu liczne, nawet potrójne obroty, kręci piruety, a wszystko z ogromną precyzją i lekkością. Jego postać w relacjach z Kasią od razu jest psychologicznie określona. Zarozumiały męski szowinista i łowca posagu, który pastwiąc się nad rozkapryszoną bogatą panienką za wszelką cenę chce ją złamać, podporządkować i wejść w posiadanie jej posagu. No i odnosi na tym polu sukces. Pocieszeniem dla żeńskiej części publiczności jest to, że dzięki jego poczynaniom za mąż też będzie mogła wyjść młodsza siostra Kasi, Bianka, której chimery starszej były do małżeńskiego szczęścia przeszkodą. Ale pocieszeniem jest też fakt, że Petruchio wcześniej, jakby na zapas, dostał już za swoje od dwóch, jak to się dawniej mówiło, ulicznic, które podstępnie okradły go ze wszystkiego, wypuszczając z łoża rozkoszy w samych kalesonach. Jestem zresztą pewna,