- Interesuje mnie psychologia bohaterów, a nie sensacyjna fabuła - deklaruje Bartłomiej Wyszomirski [na zdjęciu]. Premiera "Aż do bólu" Williama Mastrosimone'a w jego reżyserii 31 stycznia w Elblągu.
Amerykański dramat "Aż do bólu" to klasyczny thriller - historia próby gwałtu i zemsty na mężczyźnie trójki kobiet. - To tekst bardzo trudny do realizacji - mówi reżyser Bartłomiej Wyszomirski. - Przede wszystkim razi swoją dosłownością. Jednak nie będę się skupiał na sensacyjnej fabule, staram się stworzyć wiarygodne psychologicznie postacie. Bo "Aż do bólu" opowiada o sytuacji ekstremalnej, kiedy czwórka zamkniętych w jednym pokoju bohaterów obnaża się do kości, pokazuje, co głęboko w nich tkwi. Właśnie w kameralnych dramatach psychologicznych Wyszomirski czuje się świetnie: jego "Kształt rzeczy" Neila LaBute'a w Teatrze Miejskim w Gdyni czy "Celebracje" Krzysztofa Bizio z Teatru im. Sewruka w Elblągu to realizacje bardzo udane. - Faktycznie, pływam w swoim basenie - żartuje reżyser. - Zawsze interesowały mnie sztuki obrazujące piekło zamknięte w czterech ścianach.