"Wiera Gran" Weroniki Murek w reż. Jędrzeja Piaskowskiego w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Pomysł, aby było inaczej, rzeczywiście się powiódł. Powstał spektakl w stylu dadaistyczno-absurdalnym o wybitnej pieśniarce. Zdarzyły się tutaj sekwencje poetyckie i przejmujące, jak choćby pierwsza, z czołganiem się po scenie, ale w sumie przedstawienie niczego nie wyjaśniało. Nie dowodziło, że Wiera Gran była wielką artystką, bo jej piosenki były źle zaśpiewane i niemądrze zaaranżowane. Nie tłumaczyło, że pieśniarka uratowała się z warszawskiego getta, nie podpowiadało, że przez resztę życia starała się w sądzie odrzucać fatalne oskarżenia. Autorzy uznali natomiast, że trzeba się pobawić wyimkiem z "Pana Tadeusza" o kawie, którą przemianowano na kakao. W takim stylu rzecz też się kończy. Szkoda.