"Szarańcza" w reż. Natalii Sołtysik w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku - Kulturze.
Ostra jak brzytwa "Szarańcza" bezceremonialnie poczyna sobie z przyzwyczajeniami widzów warszawskiego Ateneum. Tym bardziej szkoda, że spektakl Natalii Sołtysik kompletnie się nie udał. Mogło dojść do przełomu, skończyło się na scenicznym chaosie i pustce. Sołtysik to artystka z ambicjami. W ubiegłym sezonie we Współczesnym zanotowała jeden z najlepszych reżyserskich debiutów ostatnich lat - opartą na jednoaktówkach Mishimy "Szafę". Jednym spektaklem udowodniła to, na co wielu innych musiałoby pracować latami. Że ma odwagę w sięganiu po rzadko wystawiane teksty, wyjątkową rękę do budowania obrazów o wielkiej urodzie, pewność w prowadzeniu aktorów. Decyzja wystawienia "Szarańczy" Biljany Srbljanović wydawała się zatem logiczna. Przy "Szafie" pracowała z trójką aktorów w małej przestrzeni. Teraz, przy mocnym współczesnym tekście, wchodzi na dużą scenę i gromadzi na niej dużo większą obsadę. Serbska dramatopisarka też ma już swoj�